Galeria Zyndikat
Moja pierwsza wystawa w Berlinie Zachodnim w Galerii Zyndikat doszła do skutku, ponieważ w Stanie Wojennym do Polski przyjeżdżało wiele ciężarówek z zachodu Europy z pomocą dla Polaków i wtedy któregoś dnia zadzwonił do mnie ktoś z Berlina z pytaniem, czy moglibyśmy przenocować grupę młodych Niemców, którzy dostali kontakt do od wspólnych znajomych z Berlina, a teraz oni przyjechali dużą ciężarówką z darami dla Polaków. Dwóch z nich prowadziło Klub Zyndikat w Berlinie, gdzie była galeria, kino, biblioteka, a także komuna mieszkaniowa. Zaproponowali mi oni zrobienie w najbliższym czasie mojej wystawy w tej swojej Galerii. Zdumiało mnie wtedy bardzo, że po wernisażu ukazało się wtedy kilka dużych tekstów o tej mojej wystawie w różnych gazetach berlińskich. Było to dla mnie dziwne, bo ta moja wystawa była w małej studenckiej galerii, która była zdecydowanie poza siecią najbardziej znanych galerii w Berlinie. W Polsce można było wtedy zrobić dziesiątki wystaw w najlepszych galeriach i nie ukazywał się żaden tekst na ich temat poza króciutkimi informacjami prasowymi - tak jest właściwie do dzisiaj. Sprzedałem tam też za znacznie wyższe ceny niż w Polsce kilka swoich obrazów. Jeden z tych obrazów kupił hydraulik, który przypadkowo trafił na wernisaż wystawy z okolicznej budowy, co mnie na prawdę zadziwiło, ponieważ było to coś nie niewyobrażalnego u nas w Polsce - u nas nawet jeśli jacyś hydraulicy, murarze lub inni robotnicy kupowali jakieś obrazy to były to religijne monidła lub przysłowiowe „jelenie na rykowisku” kupowane na bazarach, wiejskich jarmarkach lub odpustach. I ten berliński hydraulik zapytany przeze mnie skąd u niego takie zainteresowanie sztuką nowoczesna odpowiedział, że on nienawidzi takiej sztuki nowoczesnej jak np Boys’a lub Kiefera, a moimi obrazami się tak zachwycił, że był gotów na to wydać równowartość swojej miesięcznej pensji. Zmieniło to zupełnie mój ogląd edukacji kulturalnej w Niemczech. U nas do dzisiaj bardzo wielu przedstawicieli inteligencji (magistrów, profesorów itp.) nie ma najmniejszego pojęcia o tym kto to był np. Potworowski, Strzemiński, Nowosielski lub Kantor - ich wiedza w tym względzie kończy się na Matejce lub Kossaku. Jest pytanie dlaczego w Niemczech dzieci w szkołach uczą się już o Boysach lub Kieferach.